life isnt a music player

Life isn't a music player where you choose whats being played. It is a radio where you have to enjoy whats being played. ~ Zayn Malik

piątek, 4 lipca 2014

Rozdział 24 cz. 2

Mój chłopak podszedł do Ronaldo jako pierwszy i się przywitał, po czym oboje podeszli do nas.
- Chyba nie muszę wam nikogo przedstawiać - zwrócił się do nas Zayn, po czym przedstawił nas wszystkich światowej sławy piłkarzowi. Kiedy przedstawił James'a zrozumiałam co mój przyjaciel w ogóle tutaj robi. Jak mogło zabraknąć największego na świecie fana Realu Madryt na spotkaniu z jego "siódemką"?
- Dobra, i tak was wszystkich nie zapamiętam, choć imiona dziewczyn jakoś lepiej przyswoiłem - zaśmiał się Cristiano, po czym zwrócił się do Louis'a.  - Ale jak rozumiem, to dzięki tobie muszę tu być Lou,  tak? - zaśmiał się po raz kolejny, a my razem z nim. Jak na razie wydawał się bardzo sympatyczny.
- Tak, to moja wina, a imienia Eleanor lepiej sobie za bardzo nie przyswajaj - odpowiedział mu Tommo ze śmiechem wskazując swoją dziewczynę.
- Dobra, ruszmy się wreszcie, już się nie mogę doczekać - powiedział Niall.
- Ej, my się znamy nie? Niall? Byłeś u nas na treningu, kiedy jeszcze Mourinho nas trenował, to tobie załatwiał rehabilitację - przypomniał sobie Ronaldo,  a ja jeszcze nigdy nie widziałam tak dumnego Nialla.
- Taaak, wystarczyło zapoznać się z jego córką - zaśmiał się blondyn i chwilę później wszyscy chłopcy przeszli do nauki podstawowych trików piłkarskich od swojego mistrza. Zauważyłam, że Louis, James i Niall radzili sobie najlepiej,  ale ten ostatni musiał zakończyć trening wcześniej ze względu na kolano, poza tym stwierdził, że jest głodny, cały Nialler.
- Emma! Możesz tu podejść? - zawołał Cristiano, a ja myślałam, że to jakiś żart.
- Czy on mówi do mnie?  - zapytałam dziewczyn siedzących koło mnie, a one przytaknęły.
- Masz ochotę trochę poćwiczyć? - zapytał mnie Portugalczyk kiedy już podeszłam bliżej do nich.
- Zawsze - odpowiedziałam pewnie, bo pomijając to, że chłopcy założyli,  że żadna z dziewczyn nie będzie chciała grać, ja kochałam football.
- To świetnie, bo potrzebujemy bramkarza - powiedział do mnie, a ja zgodziłam się i ruszyłam w stronę bramki.
- Czemu akurat ona? - zaczął marudzić Zayn.
- Bo do Eleanor miałem się nie zbliżać - zaśmiał się dzisiejszy trener i kontynuował.  - Dobra chłopcy, mamy najsłabszego bramkarza na świecie, zobaczymy jak sobie z nim poradzicie.
- Oj, żebyś się nie zdziwił - odezwał się James, który jako jedyny miał okazję ze mną grać, jeszcze w szkole.
Ja tylko uśmiechnęłam się do nich, udając,  że nie mam najmniejszego pojęcia o graniu w piłkę. Chłopcy zaczęli strzelać na bramkę. Najpierw podjął się tego oczywiście Louis, trafił w górny lewy róg bramki, więc nie dałam rady obronić tego strzału. Tommo został pochwalony przez "trenera" z czego cieszył się jak głupi, a ja w tym czasie, podeszłam do ławki i na swoją bluzkę założyłam jedną z koszulek piłkarskich, żeby się nie ubrudzić. Wiedziałam, że teraz już muszę się postarać, koszulka sięgała mi do połowy ud i była stanowczo za duża ale raczej się tym nie przejęłam.
- Słodko, wracaj na bramkę, zobaczymy kto jeszcze da ci radę - powiedział Cristiano kiedy mijałam chłopców.
- Ej, ja tu wszystko słyszę - powiedział Zayn, a James z Liamem zaczęli się z niego śmiać.
- Nie przejmuj się kochanie, lepiej skup się na strzelaniu - powiedziałam w jego stronę.
- Ale jak ja mam się skupić kiedy ona stoi na bramce! - zaczął jęczeć mój chłopak i już wszyscy się z niego śmiali.
Zayn puścił w kolejce Harry'ego, a chłopak przymierzył się do strzału. Kopnął piłkę, a ja rzuciłam się w prawo i w odpowiednim momencie odbiłam piłkę. Podniosłam się z ziemi i zaczęłam śmiać się jak głupia z ich zdziwionych min. Tylko James uśmiechał się do mnie, dumny z tego, że w sumie to on mnie tego nauczył, a po chwili również zaczął się śmiać z min chłopaków. W końcu sam postanowił się ze mną zmierzyć. Skoncentrowałam się najmocniej jak mogłam i czekałam na odpowiedni moment. Jeszcze nigdy nie udało mi się obronić jego strzału ale dzisiaj miałam dobry dzień. Zobaczyłam, że mój przyjaciel przymierza się do strzału po ziemi w lewy róg, ale rzuciłam się w prawy róg i udało mi się obronić bramkę. Wiedziałam, że będzie blefował, zawsze to robił. James stał osłupiały ciągle w tym samym miejscu, a ja uśmiechnęłam się do niego szeroko, dumna z siebie, jakbym co najmniej zdobyła złoty medal olimpijski.
- Niesamowite - powiedział cicho Ronaldo, a ja bardziej wyczytałam to z ruchu jego ust niż usłyszałam.
- To jest niemożliwe! Pierwszy raz jej się udało! Uczeń przerósł mistrza! - krzyczał James wskazując w moją stronę próbując się jakoś usprawiedliwić. Po James'ie przyszła kolej na mojego chłopaka, który podchodził do piłki z niezadowoleniem kręcąc głową.
- Nie no, ja nie dam rady - powiedział do chłopaków, a oni zaczęli się z niego śmiać. Po raz kolejny.
- Po prostu się skup kochanie i postaraj się strzelić przynajmniej w światło bramki, a resztą się  nie przejmuj. I tak nie masz ze mną szans! - krzyknęłam do niego pewna siebie, choć sama w to nie wierzyłam. To on mnie dużo bardziej rozpraszał, a nie na odwrót.
- O nie, teraz to przesadziłaś - powiedział i po prostu kopnął piłkę w moją stronę.
Skupiłam  się tylko i wyłącznie na locie piłki, a nie na tym kto ją wybił i okazało się, że wcale nie było tak trudno obronić ten strzał, nawet nie odbiłam piłki, tylko ją złapałam i uśmiechnęłam się do Zayna z satysfakcją. Mulat uklęknął na ziemi i udawał, że umiera,  a ja tylko się z niego śmiałam. Strzał Liama również udało mi się obronić, a po chwili Niall zerwał się z ławki twierdząc, że on też musi mnie przetestować. Wziął duży rozbieg i kopnął piłkę, a ja skoncentrowałam się i skoczyłam wysoko odbijając piłkę pięściami. Dobrze, że razem z koszulką wzięłam rękawice.
- Jasna cholera - przeklnął Niall, a ja zauważyłam, że teraz Cristiano Ronaldo podchodzi do piłki. Teraz zaczęłam się stresować.
- To raczej nie jest dobry pomysł - powiedziałam z przerażeniem. - Nawet wolę z tobą nie próbować.
- Ale to ja chcę spróbować z tobą - odpowiedział i puścił mi oczko.
- Widziałem to! - wydarł się na cały głos Zayn. Wiedziałam, że gdyby to nie był Cristiano Ronaldo,  na pewno już miałby przez to przejebane.
- Spokojnie - uśmiechnął się do niego piłkarz i od razu wziął rozbieg i kopnął piłkę. Za późno zareagowałam i piłka o milimetry minęła moje palce  i wpadła do siatki. Nie spodziewałam się wcale, że obronię jego strzał ale jednak szkoda, że tego nie zrobiłam, było tak blisko. Portugalczyk westchnął z ulgą, a wszyscy chłopcy znowu stali zszokowani. Ja sama byłam zdziwiona, że dzisiaj tak dobrze mi poszło. Potem nadszedł czas na trening Ronaldo z Doncaster Rovers. Ich codzienny trener uważnie wszystko obserwował i zapisywal najważniejsze rzeczy. Bawiło mnie to, że dzisiaj to trener uczy się od piłkarza, ale wiedziałam, że od Cristiano mogłaby się uczyć większość piłkarzy i trenerów na całym świecie.
- O której jest mecz? - zapytał na koniec treningu.
- O 18.30  -  ktoś mu odpowiedział.
- Więc zostanę, a wy wygracie ten mecz. Quins Park Rangers wcale nie są tacy dobrzy jak im się wydaje. Ledwo co utrzymują się w premier league - powiedział, a radość, od razu pojawiła się na wszystkich twarzach. Dało się słyszeć głośne "Jeeesst!" Tommo i inne okrzyki piłkarzy.
- To bardzo dobrze, bo Lou strasznie się ich obawiał. Power Rangers zawsze byli jego idolami - zażartował Harry i wszyscy wybuchnęli śmiechem.

*

Piłkarze wyszli na boisko,  a ja od razu poczułam tą atmosferę niosącą się po stadionie. Kochałam mecze w Manchesterze,  tutaj było podobnie, ale było dużo więcej meczy i drużyn. Dzięki Zaynowi mogliśmy usiąść z Cristiano zaraz za ławką trenerską, ale on i tak od razu stanął przy końcowej linii boiska razem z menadżerem. Ronaldo naprawdę nadawał się na trenera i to już teraz, kiedyś na pewno nim będzie, a jego drużyna będzie wybitna.
Rozległ się gwizdek i chłopcy rozpoczęli grę. Taktyka Doncaster była taka, żeby zaskoczyć ich już na samym początku i wbić bramkę już w pierwszych minutach. Starali się jak tylko mogli i w końcu w dziesiątej minucie po pięknej asyście Dean'a Furman'a i strzale Sharp'a padła bramka dla Doncaster Rovers.
- Taaak! - poderwaliśmy się z miejsc z radości przy czym moja bluzka podwinęła się jeszcze trochę wyżej. Jeśli chodziło o mecz to na razie wszystko szło według planu.
- Może już sobie usiądź - mruknął Zayn do mojego ucha gdy poczyłam jego dłonie na moim brzuchu, ciągnące mnie z powrotem na siedzenie.
- Już ci coś powiedziałam na ten temat Zayn.
- Tak wiem, ale z tego co widzę Ronaldo nie przypadkiem ciągle odwraca się w twoją stronę - powiedział wskazując na niego. - Poza tym boję się, że jeśli tak dalej pójdzie, to rozbiorę cię tu i teraz - powiedział mi do ucha zachrypniętym głosem, na co tylko uśmiechnęłam się do niego i żartobliwie uderzyłam go w ramię.
Skupiłam się z powrotem na meczu chociaż Zayn ciągle szukał czegoś ustami przy mojej szyi, więc nie było to proste. Niestety pod koniec pierwszej połowy QPR udało się wyrównać przez co zdenerwowany Cristiano usiadł obok nas.
- Ty byś to obroniła - powiedział uśmiechając się lekko w  moją stronę przez co Zayn mocniej objął mnie w talii.
- Być może, ale to nie moja kategoria - również odpowiedziałam mu uśmiechem i objęłam Zayna, żeby go uspokoić.
Druga połowa minęła dosyć nerwowo przez ciągłe akcje obu drużyn. Niestety, lub stety żadna z akcji nie zakończyła się bramką. W osiemdziesiątej piątej minucie Cristiano powiedział menadżerowi , że trzeba kogoś zmienić i już po chwili słyszałam jak mówi do nowego zawodnika:
- Zmieniamy taktykę. Przekaż Louis'owi, Ben'owi i Dean'owi, że teraz jeśli chcą wygrać muszą próbować każdego rodzaju ataków, dośrodkowań, bezpośrednich akcji, strzałow z daleka, cokolwiek, a jak to nie zadziała, to niestety trzeba się wywracać, w polu karnym ale ostrożni - mówił szybko, a już po chwili kiedy chłopak przekazał instrukcje reszcie mecz zrobił się jeszcze ciekawszy.
W końcu Lou przyjął podanie od Dean'a ale praktycznie od razu został faulowany przez zawodnika Queens Park Rangers. Nie wydawało się żeby udawał, wyglądało to dosyć poważnie. W 91 minucie sędzia podyktował rzut karny. Tommo podszedł do piłki, był sam na sam z bramkarzem i miałam nadzieję,  że wykorzysta tę sytuację tak dobrze jak na treningu. Wszyscy wstaliśmy z miejsc przejęci przebiegiem akcji. Louis wziął rozbieg i już chwilę później piłka wylądowała w siatce. Podskoczyliśmy ucieszeni zdobyciem bramki w ostatniej minucie meczu. Louis wykonał swój tradycyjny ślizg na kolanach, a piłkarze z jego klubu skoczyli na niego uradowani. Uwielbiałam oglądać taką radość po zdobyciu bramki. Chwilę później rozległ się dźwięk gwizdka sędziego, który oznaczał koniec meczu. Tommo od razu podbiegł do El zakręcił nią do okoła i pocałował, a ona wydawała się równie szczęśliwa co on. Powoli zaczęliśmy się zbierać i wychodzić ze stadionu, a chłopcy z drużyny poszli się przebrać. Czekaliśmy na nich chwilę, a gdy tylko Lou wyszedł z szatni usłyszeliśmy radosny okrzyk:
- Musimy to uczcić! Co powiecie na imprezę u mne? Wszyscy są zaproszeni!

_______________________________
Szczerze mówiąc  zdystansowałam się już do braku jakichkolwiek opinii z waszej strony, więc nie będę się tu wyżalać na temat jakie to przykre. Nie mam już na to siły.
Przypomnę tylko, że
PRZYNAJMNIEJ 1 KOMENTARZ = KOLEJNY ROZDZIAŁ