life isnt a music player

Life isn't a music player where you choose whats being played. It is a radio where you have to enjoy whats being played. ~ Zayn Malik

wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział 23

 - Wszedłem do domu i zobaczyłem coś co wydawało się być tylko koszmarem. Miałem nadzieję, że zaraz się obudzę, ale niestety obraz przed moimi oczami stał się aż nadto prawdziwy. Wysoki postawny mężczyzna z odległości mniej więcej pięciu metrów mierzył do mnie z pistoletu, a moja matka leżała na ziemi z przebitą klatką piersiową, z której sączyła się ciemno czerwona krew. Uchyliłem się w ostatnim momencie przed pociskiem, który przebił drewnianą powłokę drzwi zaraz za mną. Jak można być takim potworem? Jak można tak bardzo chcieć skrzywdzić drugiego człowieka? Zrozumiałem to chwilę później, gdy rzuciłem się na niego z pięściami. Wiedziałem, że nie mam najmniejszych szans, ale nie mogłem tego tak zostawić. Popchnąłem go na regał stojacy za nim, ale on szybko się pozbierał i wymierzył we mnie bronią. Na szczęście znowu udało mi się uchylić przed lecącym w moją stronę pociskiem. Wziąłem stojące obok krzesło i zacząłem biec w jego stronę. Strzelił ponownie ale nie trafił. Dobieglem do tej bestii uderzając go krzesłem. Przewrócił się. Usiadłem na nim i zacząłem uderzać gdzie popadnie po jego ciele. Niestety byłem jeszcze zbyt słaby. Co mógł zrobić słaby piętnastolatek przeciwko temu człowiekowi? Z łatwością zepchnął mnie z siebie i wybiegając już z mojego domu ostatni raz wymierzył we mnie bronią. Nie zdąrzyłem dostetecznie się uchylić. Pocisk przeszył skórę na moim ramieniu, a ból rozszedł się po całej ręce, ale nie myślałem o tym.
Przyklęknąłem przy wykrwawiającym się ciele najukochańszej kobiety w moim życiu i nachyliłem się aby lepiej usłyszeć jej słowa.
- Jesteś jedynym mężczyzną w moim życiu, który był godzien mojej miłości synu. Zaopiekuj się siostrami. Kocham was. - łzy same ciekły po mojej twarzy kiedy moja mama wypowiedziała swoje ostatnie słowa i zamknęła oczy.
- Zaopiekuję się nimi, tak jak ty opiekowałaś się nami. Kocham cię mamo. - powiedziałem, choć dobrze wiedziałem, że już mnie nie słyszy.
 Zadzwoniłem po pogotowie, choć to i tak nic by już nie dało. Ten człowiek, nie człowiek, potwór, z zimną krwią zamordował moją matkę i próbował zabić mnie. Bez żadnego poważnego powodu. Ale on nigdy nie miał uczuć, nie miał serca, nie kochał nikogo. Nie mogłem uwierzyć, że to mój własny ojciec.
Siedziałem ciągle przy zakrwawionym ciele mojej ukochanej mamy i powoli przypominało mi się jaki ukrutny i zawistny był ten człowiek. Od tamtego momentu musiałem nie tylko opiekować się siostrami, ale także je chronić. Wytarłem łzy i postanowiłem, że muszę być silny. Obiecałem sobie, że już nigdy nie będę płakał z jego powodu. Nie dopuszczę do tego. - pierwszy raz w życiu opowiadałem komuś tą historię ze szczegółami.
To bolało, przypominanie sobie najgorszych chwil mojego życia, ale wiedziałem, że muszę, a nawet chcę to zrobić. Chciałem, żeby Emma wiedziała i chciałem być z nią szczery. Ufałem jej. Poza tym wiedziałem, że dzięki temu dobrze zrozumie całą resztę historii.
- Poza mamą nie mieliśmy już żadnej rodziny, więc razem z siostrami trafiliśmy do domu dziecka. Safaa miała wtedy niecałe sześć lat, Wal dziewięć. Don była najstarsza, miała prawie siedemnaście, więc ona musiała się wszystkim zająć pomimo, że to ja obiecałem mamie, że to zrobię.
Po prostu nie byłem wtedy wystarczająco silny, chociaż wiem, że to mnie w ogóle nie tłumaczy i cały czas mam z tego powodu wyrzuty sumienia. To dlatego teraz tak bardzo o nie dbam, a i tak wydaje mi się, że to za mało. Wtedy nie byłem w stanie zrobić nic dla nikogo, zastanawiałem się dlaczego nam się to przytrafiło, co ja takiego zrobiłem, że należała mi się taka kara. Chciałem nawet ze sobą skończyć, nie chciałem żyć. Nie zrobiłem tego tylko dlatego, że wiedziałem jak ciężko byłoby moim siostrom, nie chciałem ich krzywdzić. - opowiadałem z zaciśniętymi zębami myśląc o tym jaki byłem wtedy okropny. Jakim byłem strasznym egoistą... W ogóle nie pomagałem Doniyi, a byłem tylko rok młodszy.
Podniosłem wzrok i zobaczyłem, że po policzkach Emmy spływają łzy. Pewnie płynęły tak już od jakegoś czasu sądząc po jej zaczerwienionych oczach. Dziewczyna złapała mnie za rękę okazując mi swoje wsparcie, a ja kontynuowałem spuszczając znowu wzrok czując, że w moich oczach również zbierają się łzy, nie pozwoliłem im jednak wypłynąć.
- Na pogrzebie zjawił się ten pieprzony morderca nie wiadomo po co. Zaparkował przy cmentarzu, a gdy go zauważyłem i zacząłem biec w jego stronę w amoku z wyrazami wściekłości, a on po prostu szybko odjechał z tym swoim bezczelnym uśmieszkiem na twarzy. Czułem się wtedy tak cholernie bezsilny. On mógł sobie spokojnie jeździć po mieście, a policja nadal nie potrafiła go znaleźć. Dalej tego nie zrobili. Myślę, że on wyjechał potem na jakiś czas za granicę, nie wiem co się teraz z nim dzieje, ale lepiej żebym go już nigdy więcej nie zobaczył bo on nie przeżyje tego spotkania. - zacisnąłem dłoń w pięść ze złości, a Emma złapała ją delikatnie i rozluźniła, po czym zaczęła rysować na niej palcami różne wzorki nie wiem czy bardziej po to żeby uspokoić mnie czy siebie. Mówiłem dalej przechodząc już do części dzięki której w ogóle zacząłem tą opowieść.
- Tego samego dnia gdy po pogrzebie przywieźli nas z powrotem do domu dziecka poznałem Ian'a. Poznałaś go na moich urodzinach. Od razu się zakumplowaliśmy i jeszcze tego samego wieczoru po prostu uciekliśmy. Nie mogłem tam wysiedzieć ani chwili. Włóczyliśmy się po mieście i wtedy przypadkiem poznałem Jackie, Ian już ją znał. Ja ciągle byłem przybity po tamtejszych wydarzeniach, zanim się zorientowałem chłopak już kupił od niej jakieś narkotyki. Nawet nie wiedziałem co to było. Jackie wprowadziła nas po znajomościach do jakiegoś klubu, w którym potem pojawialiśmy się co najmniej trzy razy w tygodniu. Czasami wychodziliśmy tam każdego wieczoru.
Tej nocy pierwszy raz miałem do czynienia z narkotykami. Najpierw było to coś lekkiego, ale z czasem było coraz gorzej i przechodząc przez ekstazy i marihuane skończyłem na kokainie i amfie. W tym czasie jakoś tak wyszło, że zostaliśmy z Jackie parą, ale tak naprawdę przez ten cały syf, w który się wpakowałem... Przez te wszystkie imprezy, alkohol, narkotyki i tak dalej mało co pamiętam z tego związku, chyba była dla mnie wtedy ważna. Po prostu była jedną z niewielu bliskich mi osób w tamtym okresie i to ona wprowadziła mnie w to całe towarzystwo. Wtedy wydawało mi się to wszystko w porządku, na niczym mi nie zależało, żyłem chwilą i nic mnie nie obchodziło.
Obudziłem się z tego amoku dopiero, kiedy pewnej nocy zobaczyłem jakiegoś faceta przyciskakącego mocno jakąś młodą dziewczynę do ściany jakiegoś budynku koło klubu. Miałem zamiar po prostu ich minąć pomimo, że zdawałem sobie sprawę, że dziewczyna nie jest zadowolona z zachowania chłopaka. Rzuciłem na nich jeszcze jedno spojrzenie i zrozumiałem jakim strasznym człowiekiem się stałem gdy zorientowałem się, że dziewczyną przyciskaną do ściany jest Don. Od razu rzuciłem się na tego kolesia nie myśląc w ogóle co robię. Nie wiedziałem co moja siostra robiła w środku nocy poza domem, chociaż nie wiem czy mogłem go tak nazywać, bo dla mnie nigdy nim nie był. Nie wiedziałem kim był mężczyzna którego wtedy uderzałem, ale wiedziałem, że chciał skrzywdzić moją siostrę i, że dziewczyna miała po prostu szczęście, że akurat tamtędy przechodziłem. Choć tak naprawdę wiedziałem, że pewnie nic takiego by się nie stało gdybym chociaż trochę zajmował się swoimi siostrami. A przecież to do kurwy nędzy obiecałem mamie! Zawiódłbym ją, a to było ostatnie co chciałem zrobić mojej kochanej mamie, której wtedy tak bardzo mi brakowało ale nie dawałem sam rady. Co ona by sobie pomyślała widząc swojego jedynego syna, "jedynego mężczyznego, który był wart jej miłości" pijanego, zaćpanego i bijącego się z jakimś idiotą tylko dlatego, że sam nie zdołał zająć się rodziną? Byłem na siebie wściekły, byłem zażenowany sobą i swoją postawą. Musiałem to wszystko zakończyć i zająć się moją rodziną, ostatnimi osobami, które mi pozostały. Tej samej nocy dowiedziałem się od Don, że ona nie znała tego kolesia, że przyszedł po nią do szkoły i powiedział, że muszą porozmawiać, że jest naszym dalszym kuzynem, że poznał naszą mamę, która była przyjaciółką jego matki a ona mu uwierzyła i z nim poszła. Cały czas opowiadał jej jakieś historie o naszej mamie, więc mu zaufała. Zaciągnął ja na imprezę, a chwilę przed tym jak ich zobaczyłem powiedział, że nigdy w życiu nie widział ich matki, że to nasz popierdolony ojciec go wynajął i kazał ją przywieźć do niego, ale chłopak postanowił najpierw się zabawić. Szlak mnie trafiał gdy tylko pomyślałem, że gdybym poszedł akurat tego dnia do szkoły Don nigdze by z nim nie poszła. A to wszystko kurwa przez to moje zajebiste zachowanie! - poniosłem głos i uderzyłem z całej siły wolną ręką w łóżko. Emma już się trochę uspokoiła i teraz tylko objeła mnie swoimi drobnymi ramionami i wtuliła się we mnie, a ja przyciągnąłem ją jeszcze bardziej do siebie i opowiadałem dalej. - Po tym wydarzeniu poszedłem na odwyk, wróciłem do szkoły i zacząłem poświęcać więcej czasu siostrom. Nie było to zbyt łatwe bo Jackie ciągle mnie naciskała. Ian zrozumiał mnie, a jakiś czas później poznał dziewczynę, która mu pomogła i jemu też udało się z tego wyjść. Ale ona ciągle chciała mnie wyciągnąć na jakąś imprezę i tak dalej. Ona nie chciała tak po prostu sobie odpuścić, nie miała do tego powodów, poza tym była dilerką, więc miała by przez to problemy. Kiedy pewnego razu posunęła się nawet do tego, żeby wsypać mi czegoś do drinka gdy poszłem z nią na jedną imprezę rzuciłem ją i w sumie nie było to zbyt trudne. Trudno było mi z nią wytrzymać kiedy byłem już całkowicie czysty. Kiedy Don już osiągnęła pełnoletniość znalazła pracę i poznała Mark'a, jej męża. Kupili dom i zabrała nas z domu dziecka. Zajmowałem się siostrami najlepiej jak mogłem, ale ciągle wydawało mi się, że to za mało. Pewnego dnia przypomniałem sobie jak śpiewałem kiedyś dziewczynom na dobranoc i bardzo to lubiły. Poszedłem do X factora żeby coś dla nich zrobić, żeby wynagrodzić im to, że tak łatwo się poddałem i że je zostawiłem w tak trudnym momencie.
Dalszą historię już znasz, kupiłem im dom w Londynie kiedy Mark znalazł tu pracę, Don po jakimś czasie też i dobrze nam się tu wszystkim ułożyło. Dziewczyny są szczęśliwe, a ja mogę odpowiednie o nie zadbać. I chociaż cały czas boję się, że nie będę mógł odpowiednio ich ochronić, to myślę, że tutaj jest lepiej... I tak wszyscy chcieliśmy od dawna uciec z Bradford. - zakończyłem swoją opowieść ciesząc się, że już mam to za sobą. Spojrzałem na dziewczynę, która znowu płakała i nie mogłem uwierzyć w to jaka jest równocześnie wrażliwa i silna. Nie mogłem uwierzyć w to jaka jest cudowna, wspaniała i piękna i nie mogłem uwierzyć, że mnie w ogóle chciała, że nie uciekła po tej groźbie od Jackie. Teraz wystraszyłem się czy nie ucieknie ode mnie po tym jak opowiedziałem jej całą swoją historię, ale w głębi serca wiedziałem, że tego nie zrobi, bo jej ufałem. W głębi serca wiedziałem też, że czuję do niej znacznie więcej niż kiedykolwiek do jakiejkolwiek innej dziewczyny. Wcześniej nie chciałem o tym myśleć, ale teraz chyba zaczynałem zdawać sobie sprawę co to za uczucie. Przytuliłem ją mocniej do siebie i czułem jak jej łzy moczą moją koszulkę.
- Jesteś cudownym bratem i siostry na pewno cię kochają i wiesz co? Teraz chyba będziesz musiał być taki cudowny też dla mnie, bo ja chyba też cię kocham ... - powiedziała chowając twarz w materiale mojej koszulki i śmiejąc się cicho chcąc chyba obrócić to w żart. Byłem tak szczęśliwy, że myślałem, że się przesłyszałem. Chyba nigdy nie miałem szerszego uśmiechu na twarzy. Odsunąłem ją od siebie i spojrzałem w jej piękne oczy, ale ona speszona swoim wyznaniem spuściła wzrok. Złapałem ją pod brodę i uniosłem jej głowę tak, żebym mógł znów na nią spojrzeć. 'Mówiłem już, że mógłbym to robić bez przerwy?'
- Ja chciałem ci to pierwszy powiedzieć - powiedziałem tylko uśmiechając się od ucha do ucha, a gdy na jej pięknej twarzy również pojawił się taki uśmiech pocałowałem ją delikatnie, ale z uczuciem. - Kocham cię.
________________
PRZYNAJMNIEJ JEDEN KOMENTARZ = NASTĘPNY ROZDZIAŁ
Mam nadzieję,  że się rozdział podobał xx

3 komentarze:

  1. O mój Boże! Zayn opowiedział Em o jego przeszłości! I powiedział że ją kocha! <33 uwielbiam tw bloga! Chcę już następny rozdział!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Kochaam twojego bloga!!!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już tu jesteś, zostaw komentarz. Będzie mi bardzo miło :)