life isnt a music player

Life isn't a music player where you choose whats being played. It is a radio where you have to enjoy whats being played. ~ Zayn Malik

sobota, 8 marca 2014

Rozdział 12 część 2

Było po trzeciej w nocy, a ja ciągle przeszukiwałem każdy kąt w okolicy. W pewnym momencie na końcu jednej z uliczek zobaczyłem grupkę chłopaków. Jednego mocno trzymającego przy sobie drobną dziewczynę. Modliłem się żeby to nie była ona, ale niestety moje modlitwy nie zostały wysłuchane. Natychmiast mocno wcisnąłem pedał gazu. Prawie wjechałem w grupkę podpitych napastników aż odskoczyli jakieś dwa metry od samochodu. Wysiadłem z niego i kazałem Em wsiadać do auta. Szybko namierzyłem wzrokiem chłopaka, który ją przytrzymywał i ruszyłem w jego stronę. Jednym ciosem w twarz powaliłem go na ziemię, miałem przewagę, bo byłem całkowicie trzeźwy. Jego popieprzeni kumple tylko patrzyli na to z zaskoczeniem. Usiadłem okrakiem na brunecie i zacząłem z całej siły okładać go pięściami. Nie mogłem się powstrzymać.
 - Co chciałeś jej zrobić ty popierdoleńcu?! -wrzasnąłem cały czas go uderzając. Nie dałem mu czasu na odpowiedź. Moje pięści cały czas zderzały się z jego ciałem. Najchętniej zabiłbym tego skurwiela na miejscu, ale wtedy przypomniałem sobie o Emmie, która to wszystko ogląda. Wstałem.
- Jeśli kiedykolwiek powtórzy się taka sytuacja w stosunku do jakiejkolwiek dziewczyny, dowiem się o tym i wtedy nie będę już taki dobroduszny. To dotyczy każdego z was. - wrzasnąłem ostro patrząc na każdego z tych debili z osobna. Mimo ciemności udało mi się mniej więcej zapamiętać ich wygląd, choć wolałbym wymazać ich z pamięci. Już miałem odchodzić, ale nie umiałem się powstrzymać i na pożegnanie z całej siły kopnąłem leżącego ciągle na ziemi chłopaka w brzuch na co jeszcze bardziej zwinął się z bólu. Wsiadłem do samochodu gdzie już czekała na mnie Em i szybko odjechałem z miejsca zdarzenia. Ciągle nie umiałem się uspokoić kiedy tylko pomyślałem o tych kutasach.
- Zrobili ci coś? Dobrze się czujesz?  - zapytałem zmartwiony dziewczyny siedzącej obok mnie w moim aucie.
 - Wszystko w porządku -odpowiedziała mi cicho. Pokiwałem głową i nagle wybuchłem.
- Możesz mi powiedzieć co ty w ogóle do kurwy nędzy robiłaś w takim miejscu w środku nocy sama?! - pierwszy raz w życiu na nią krzyknąłem i miałem nadzieję, że nigdy więcej nie będę musiał tego robić.
 - Wracałam do domu - odpowiedziała spokojnie.
- I tak sobie beztrosko o tym mówisz? Przecież mogli ci coś zrobić! Pomyśl co by się stało gdybym się tam nie pojawił! - ciągle krzyczałem. Teraz już w ogóle nie umiałem się opanować. Zatrzymałem się na poboczu i wyłączyłem silnik. Dziewczyna milczała, nie patrzyła na mnie. Nagle usłyszałem cichy szloch. Dopiero po chwili zorientowałem się, że to ona płacze. Odwróciłem w swoją stronę twarz po której spływały łzy.
- Przepraszam - zreflektowałem się szybko. - Nie powinienem na ciebie krzyczeć. Po prostu strasznie się wystraszyłem. Nie wiem co bym zrobił gdyby coś ci się stało, a dzisiaj było bardzo blisko. - spojrzałem na nią smutno i wytarłem łzy z jej policzków. -Na pewno nic ci nie jest? - upewniłem się,  a Emma zaprzeczyła ruchem głowy. Przyciągnąłem ją do siebie i mocno przytuliłem. Siedzieliśmy tak przez cały czas w ciszy. Uwielbiałem ją przytulać,  czułem wtedy jakbym trzymał w ramionach cały świat.
- Przepraszam. Nie powinnam sama w nocy wracać do domu. - odezwała się po chwili dziewczyna jeszcze trochę szlochając w moją bluzę.
 - Nie powinnaś, ale nie musisz mnie przepraszać. Nie jestem już na ciebie zły.
- W takim razie tylko dziękuję. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła, jesteś moim bohaterem - powiedziała, a mi aż serce urosło z dumy.
 - Nie ma za co. Ciebie mógłbym ratować bez przerwy gdybyś potrzebowała pomocy. Dopóki by mi to dobrze wychodziło i nic nigdy by ci się nie stało.
Ciągle siedząc przytuleni do siebie rozmawialiśmy długo żeby się uspokoić.
 - Jesteś na mnie zły za to z Harry'm? - zapytała w końcu o coś co wiedziałem, że w końcu wyjdzie.
 - Oczywiście, że nie. Po prostu nie potrafiłem na to patrzeć. - wyznałem szczerze.
- To nic nie znaczyło. Traktuję Harry'ego tylko jako przyjaciela.
- Powiedział mi to samo - odparłem i uśmiechnąłem się.
- Dlaczego nie umiałeś na to patrzeć?  - zapytała. Bałem się, że do tego wróci. Teraz już nie było wyjścia. Musiałem jej to jakoś wyjaśnić, powiedzieć co do niej czuję.  Problem był w tym, że sam nie wiedziałem co do niej czuję. Nie znałem tego uczucia. Poza tym co mogłem czuć do dziewczyny, którą znam trochę ponad dwa tygodnie? Na szczęście od odpowiedzi uratował mnie dzwonek mojego telefonu.
- To Jessie. Odbierz, martwi się. - powiedziałem i podałem jej swojego iphona po czym  zjechałem z powrotem na drogę i ruszyłem w kierunku jej domu.

 *

 - Widzimy się jutro - uśmiechnąłem się przypominając jej o jutrzejszej imprezie przed jej wyjściem z samochodu.
- Tak, pamietam, już się nie mogę doczekać. Dziękuję jeszcze raz Zi, za wszystko, za to, że jesteś. Do zobaczenia jutro. - odpowiedziała patrząc mi w oczy i pocałowała mnie w policzek na pożegnanie po czym otworzyła drzwi i ruszyła w stronę swojego domu.
__________________________________
PRZEPRASZAM, za to, że tak długo nie dodałam rozdziału, ale naprawdę miałam problem z komputerem. Wybaczcie mi i PROSZĘ JEŚLI PRZECZYTAŁEŚ ZOSTAW KOMENTARZ. Kocham was i mam nadzieję, że wam się podobał xx

1 komentarz:

Jeśli już tu jesteś, zostaw komentarz. Będzie mi bardzo miło :)