life isnt a music player

Life isn't a music player where you choose whats being played. It is a radio where you have to enjoy whats being played. ~ Zayn Malik

piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 16

 -Tak, widzimy się na miejscu - potwierdziłam i zakończyłam rozmowę z Harry'm,  który miał za około pół godziny przywieźć Zayn'a na obrzeża miasta gdzie szykowałam dla niego urodzinową niespodziankę.
 Pierwsza wersja planu była taka, że to ja miałam go tutaj przywieźć, ale od ostatniego listu, który dostałam od, jak mi się wydawało jednej z fanek ograniczałam kontakt z nim do minimum. Ciągle wymyślałam jakieś wymówki. Wiedziałam, że go tym ranię i strasznie mnie to bolało, ale wolałam nie ryzykować. Nie wiedziałam co mogłoby się stać gdybym zignorowała pogróżkę. Jednak odpuścić urodzin Zayna nie mogłam.
Przewiesiłam ostatnią serpentynę przez wysoki mur, po czym wyjęłam z auta farbę w ulubionum kolorze mulata - niebieskim i napisałam nastaranniej jak umiałam.
"Dla ciebie skarbie! Niech ludzie wiedzą co potrafisz.  Wszystkiego Najlepazego!"
I tak nie wyszło nawet w połowie tak ładnie jakbym chciała. Jakieś 20 minut później w zasięgu mojego wzroku pojawił się znajomy czarny range rover Hazzy. Zawsze wybierał czarne auto kiedy jechał gdzieś incognito.
Stanęłam pod moim prezentem dla Zayna gdy Loczek zaparkował swój samochód koło mojego i ze środka wysiadł uśmiechniety mulat. Automatycznie uśmiechnęłam się na jego widok. Cieszyłam się, że przynajmniej tutaj mogłam swobodnie zachowywać się przy moim chłopaku. Zayn podszedł do mnie powoli ciągle pochłaniając wzrokiem wysoki mur z dedykacją dla niego. Być może dosyć śmiesznie to wyglądało, ale wiedziałam, że on sam dużo lepiej to zagpspodaruje. Widziałam, że cieszył się, nie wiedziałam tylko czy bardziej na widok prezentu czy mój. 'Dlaczego miałby się cieszyć na twój widok kretynko? Raczej powinien być na ciebie zły.' Skarciłam się sama w duchu, ale uśmiech nie schodził mi z twarzy gdy widziałam uśmiechniętego Zayna. W oczach tańczyły mu wesołe iskierki ze szczęścia,  a jego szczęście było moim szczęściem.
- Wszystkiego najlepszego! - powiedziałam na powitanie uśmiechając się jeszcze szerzej. - Pomyślałam, że to bardziej ambitne niż ściany twojego mieszkania - dodałam, a on przyciągnął mnie do siebie.
- Mówiłem ci już kiedyś, że jesteś najcudowniejszą dziewczyną na świecie? - zapytał patrząc mi głęboko w oczy i pocałował mnie delikatnie z usta.
- Wcale nie jestem - odparłam wtulając się w niego mocniej idobrze wiedziałam co mówię.
Wiedziałam, że ostatnio bliżej mi raczej do najgorszej dziewczyny na świecie. Ciągle zżerało mnie poczucie winy z tego powodu.
- Wiesz co? Ja już wiem co powinno być tutaj jako pierwsze - powiedział po chwili i trzymając mnie za rękę ruszył w stronę samochodu Harry'ego. Przywitałam się z Loczkiem, a Zayn wyciągnął z tylnego siedzenia samochodu czerwoną puszkę z farbą i ruszyliśmy z powrotem w stronę murowanej ściany.
- Teraz wiem czemu kazałaś mu to zabrać - powiedział mulat wskazując na przedmiot trzymany przez niego w ręku. Podeszliśmy do jego prezentu.
Zayn wyciągnął rękę z puszką i nacisnął przycisk rozpylający farbę,  drugą ciągle mnie obejmował. Po chwili zorientowałam się, że mój chłopak używa czerwonego koloru do namalowania dużego serca pod moimi życzeniami dla niego. W lewej połowie serca napisał "E" na co się uśmiechnęłam,  a na jego środku narysował znak plusa. -Pomożesz mi? - zapytał i podał mi puszkę uśmiechając się uroczo.
Bez wahania wzięłam ją od niego i dopełniłam rysunek dopisując duże "Z" w drugiej połowie serca. Opuściłam rękę z farbą i spojrzałam w te piękne czekoladowe tęczówki chłopaka u mojego boku. Zayn pochylił się i namiętnie pocałował. Już po chwili zarzuciłam mu ramiona na szyję i przyciągnęłam go bliżej siebie pogłębiając pocałunek. Chłopak objął mnie w talii łącząc praktycznie nasze ciała. Zatracaliśmy się coraz bardziej, ale chciałam tego, chciałam nacieszyć się nim dzisiaj. Póki mogłam. Nagle przerwał nam dźwięk robionego zdjęcia i słowa Hazzy.
- Aww, jak słodko -zawył chowając swonego iphona do kieszeni i uśmiechając się niewinnie. -Nie no, a tak serio to Liam już się do mnie dobija. Mamy wracać -oboje z Zayn'em wydaliśmy zgodny odgłos niezadowolenia słysząc jego słowa.
- Jedź z nami -poprosił słodko Zayn, a ja nie miałam serca mu dzisjaj odmawiać.
- Ok. Pojadę, ale muszę swoim autem więc...
- Pojadę z tobą - powiedział mulat, a Harry zaśmiał się głośno nie wiadomo z czego.
- No tak, najpierw zatrudniasz mnie jako szofera dla niego, a potem mi go zabierasz tak? Taka z ciebie przyjaciółka? Świetnie, to jedźcie sobie razem, ale lepiej się pilnujcie, żebyście w ogóle dojechali skoro już będziecie sam na sam w jednym samochodzie - powiedział Hazz udając obrażonego, ale po chwili roześmial się znowu głośno gdy zobaczył nasze miny.

*

- Sto lat! Sto lat! - wszyscy zaśpiewali głośno kiedy razem z Zayn'em weszliśmy do jego domu.
- Oj, dajcie spokój. Który to już raz dzisiaj? - zaśmiał się mulat, a wszyscy jego goście przestali śpiewać i również się zaśmiali.
- I tak ciągle za mało. To już dwudzieste pierwsze stary... Już możesz wszystko. A ja, jako najstarszy z zespołu, będę mentorem każdego z was po kolei - powiedział z dumą Louis obejmując Zayna ramieniem i gestykulując śmiesznie drugą ręką.
 -Dzięki Tommo, ale chyba sobie jakoś poradzę -odpowiedział mulat uderzając go żartobliwie w ramię.
Zostałam zaprowadzona do salonu i poczęstowana kawałkiem ogromnego tortu zrobionego przez Harry'ego i wsunęłam go siedząc na kanapie obejmowana przez solenizanta ciągle zagadywanego przez kogoś innego. W pewnym momencie przysiadła się do mnie Perrie i przywitała się wesoło. Nie wiedziałam, że tu będzie, ale to tylko jeszcze bardziej poprawiło mi humor.
- Ostatnio rzadko cię widuję z Zaynem. Czemu? -zapytała zaciekawiona dziewczyna kiedy mulat zajął się rozmową z Niall'em i Olly'm
- Wiem, to trochę skomplikowane - odpowiedziałam wzdychając ciężko i spuszczając wzrok w dół.
- Ok, nie ważne. Nie psujmy sobie wieczoru, ale mam nadzieję, że mi to kiedyś wyjaśnisz... I to szybko - powiedziała uśmiechnięta Pezz za co dziękowałam jej w duchu.
Również się uśmiechnęłam. Jej uśmiech był naprawdę bardzo zaraźliwy. Blondynka chyba musiałaby siedzieć w izolatce, żeby nikt się do niej nie uśmiechał. Zabawa się rozkręcała i pomimo, że Zayn ciągle był zajęty dobrze się bawiłam bo były tam tylko najbliższe chłopakowi osoby, które całkowicie przypadły mi do gustu, bez wyjątku. Na imprezie znajdowali się oczywiście chłopcy z zespołu ze swoimi dziewczynami, Olly Murs, Ed Sheeran,  dziewczyny z Little Mix, kilku przyjaciół Zayna z Bradford i jego siostry, teraz już tylko Doniya i Wal. Z wszystkimi zmieniłam kilka słów i wszystko, było w najlepszym porządku, ale lekko zdziwiła mnie jedna rozmowa z przyjacielem Zayn'a z jego rodzinnego miasta - Ian'em. "Pamiętam jak jeszcze mieszkaliśmy z Zayn'em w pokojach zaraz koło siebie i jak często wymykaliśmy się wieczorami. Te baby były straszne, mówię ci ciężko było jakoś przed nimi zwiać, ale nam się udawało."  Chłopak był już dosyć pijany kiedy zaczął opowiadać mi o swojej przeszłości, więc nie przejęłam się tym za bardzo ale jednak trochę mnie to zaniepokoiło. O czym on mówił? Nie mieściło mi się to w głowie. W prawdzie Zayn nigdy nie mówił mi nic o swojek przeszłości i o życiu w Bradford tylko o siostrach, ale nigdy się nad tym nie zastanawiałam i postanowiłam, że teraz też nie będę. Przecież Ian mógł mówić totalne głupoty. Może pomylił Zayn'a z innym swoim znajomym. W każdym razie postanowiłam dzisiaj o tym nie myśleć.
Najwięcej czasu spędziłam z Pezz, Dani, Eleanor i z Wal. Zayn przez cały czas był przechwytywany przez kogoś innego przez co nie mieliśmy dla siebie zbyt dużo czasu. W końcu większość gości zaczęła się powoli rozjeżdżać. Ja jednak zostałam, ciągle zagadywana przez Ed'a.
Nagle obok nas przysiadł Zayn i od razu wpił się w moje usta przyciągając mnie do siebie. Ed po chwili znudzony naszym zachowaniem dał sobie spokój i odszedł w stronę Harrego,  a wtedy mulat odsunął się ode mnie  namierzając wzrokiem rudzieleca.
- No wreszcie poszedł - wymruczał znowu mnie całując.
-Jesteś okropny -zaśmiałam się odsuwając się od niego gdy mój telefon zaczął dzwonić w mojej kieszeni. Lindsay. Spojrzałam na zegarek i zorientowałam się, że jest już dobrze po trzeciej w nocy. Postanowiłam nawet nie odbierać.
- Chyba będę się już zbierać -powiedziałam i ruszyłam w stronę korytarza. Zayn ruszył za mną i pomógł mi założyć kurtkę.
- Musisz już iść? Możesz zostać na noc. Pewnie jeszcze będziemy siedzieć. Jak chcesz możemy gdzieś wyjść. Na spacer, albo gdziekolwiek. Widziałaś już jak pięknie jest nad Tamizą nocą? Możemy spędzić razem cały jutrzejszy dzień i porobić co tylko chcesz tylko proszę nie idź jeszcze. Ostatnio w ogóle nie miałaś dla mnie czasu -powiedział   błagalnym tonem patrząc mi w oczy.
- Wiem,  tak wyszło -odpowiedziałam zmęczonym głosem. Znowu dogoniły mnie wyrzuty sumienia,  ale wiedziałam, że to po prostu niebezpieczna gdzieś z nim wyjść.
- Stęskniłem się już za tobą -wyrzucił, a ja poczułam się jakby moje serce roztrzaskiwało się na kawałki. Czułam to samo. Niestety wiedziałam, że muszę go po raz kolejny zranić i to bolało mnie najbardziej.
- Ja też, bardzo. Ale nie mogę. Przepraszam Zayn -powiedziałam i ze łzami w oczach wybiegłam na zewnątrz.

***

- O co tu kurwa chodzi? - mruknąłem siadając załamany na kanapie w swoim salonie.
Po chwili przysiadł się do mnie Ed i przyglądał mi się chwilę nic nie mówiąc.
- Co się dzieje stary? Gdzie jest Em? - zapytał po chwili, ale ja nie miałem najmniejszej ochoty mu odpowiadać.
Rudzielec był ostatnią osobą, z którą chciałbym rozmawiać o mojej dziewczynie, która w ogóle nie ma dla mnie czasu. Wiedziałem, że Emma mu się spodobała i że na pewno czegoś by z nią spróbował gdybym mu cały czas w tym nie przeszkadzał. On już taki był. Dlatego cały czas przystawiał się do mojej cudownej Em. Nie miał żadnych skrupułów jeśli chodziło o dziewczyny. Dlatego ja musiałem ciągle pilnować jedynej, która mnie aktualnie obchodziła.
- Już poszła. Nie mogła zostać - odparłem.
- Coś mi się wydaje, że trochę u was słabo ostatnio.
- Być może, trochę, ale nie powinno cię to interesować stary - powiedziałem najmilszym tonem na jaki potrafiłem się zdobyć. To śmieszne co zazdrość mogła ze mną zrobić,  przecież to mój przyjaciel.
Po chwili Ed poszedł po kolejnego drinka, a do mnie podszedł Harry z napojem dla mnie.
-  Więc nie wiesz o co chodzi z Em? - zapytał od razu, a ja wiedziałem, że jeśli chciałem z kimś o tym pogadać to najlepiej z nim, bo pomimo tego, że wszyscy bardzo ją polubili, ona sama najbardziej ufała chłopakowi w lokach. Ja też mu ufałem, bo wiedziałem na czym polega jego relacja z Emmą.
- Nie wiem, ciągle nie ma dla mnie czasu - odpowiedziałem i pociągnąłem łyk piwa ze szklanej butelki.
- No to chyba będzie trzeba się tym zająć... - powiedział tajemniczo, a ja już nawet nie miałem siły zastanawiać się co on planuje.
_____________________________________________________________________
Bardzo chciałabym zobaczyć pod tym rozdziałem chociaż 1 komentarz! PROSZĘ.
TO DLA MNIE NAPRAWDĘ DUŻO ZNACZYM A JEŚLI NIE WIDZĘ POD ROZDZIAŁEM ANI JEDEGO KOMENTARZA TO WYDAJE MI SIĘ TO WSZYSTKO BEZ SENSU, NO BO CHYBA NIKT TEGO NIE CZYTA TAK? ; (

2 komentarze:

  1. Ja czytam a opowiadanie jest swietne!! Mozesz mnie informowac na twitterze o nowych rozdzialach??? @ILOVEMUSIC141

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest B.O.S.K.I.E.!!! <3 ^^

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już tu jesteś, zostaw komentarz. Będzie mi bardzo miło :)