life isnt a music player

Life isn't a music player where you choose whats being played. It is a radio where you have to enjoy whats being played. ~ Zayn Malik

piątek, 3 stycznia 2014

rozdział 1

 Szłam spokojnie przez galerię, trzymając za rączkę moją pięcioletnią siostrzenicę Emily. Jej mama Jessie właśnie szwędała się po sklepach ze swoim męźem Tom'em w poszukiwaniu prezentu pod choinkę dla swoich dzieci, więc na mnie spadł obowiązek zajęcia się dziewczynką przez jakiś czas. Chociaź nie nazwałabym tego obowiązkiem. Uwielbialam opiekować się moją małą Em, która była najsłodszym dzieckiem na świecie i którą kochałam z całego serca. Właśnie przyglądałam się ślicznej czerwonej sukience na wystawie, którą z chęcią załoźyłabym na sylwestra kiedy Emily zwróciła na siebie moją uwagę. -Emma, popatrz! Popatrz tam! - wołała pokazując swoją małą rączką coś na końcu korytarza. Dopiero po chwili zauważyłam w oddali jakiś świąteczny kącik z boźonarodzeniowymi dekoracjami i co najlepsze ze świętym Mikołajem i jego pomocnym skrzatem w zieleni. Oczywiście moja droga siostrzenica nie mogła odpuścić takiej okazji, a ja nie miałam serca jej odmówić pomimo, źe do Mikołaja prowadziła ogromna kolejka. Zdziwiłam się, bo w kolejce stało mnóstwo podjaranych dziewczyn w mniej więcej moim wieku, a wydawało mi się, że ja jestem już trochę za stara na Mikołaja, no ale może się myliłam. Podeszłyśmy najpierw do przodu zobaczyć dokładniej jak to wygląda. Zobaczyłyśmy oczywiście Mikołaja i skrzata tak jak wcześniej, ale ich twarze wydały mi się bardzo znajome. Nie mogłam zrozumieć o co chodzi dopóki nie zobaczyłam stojącego w pobliżu świętego, chłopaka o chrakterystycznych brązowych lokach robiących sobie zdjęcia z fankami, które miały odwagę go o to poprosić. I już wiedziałam. No jasne! One direction! Właśnie tutaj, przede mną chłopcy z najpopularniejszego boys band'u na świecie albo mieli jakąś nie zapowiedzianą akcję chartatywną, albo po prostu robili z siebie idiotów. A ja się dziwiłam, że tu taki tłum! Sprobowałam przypomnieć sobie ich imiona i odpowiednio dopasowac do siebie ich wizerunki. O ile się nie myliłam (bo siwa broda naprawdę utrudniała mi to zadanie) to świętym Mikołajem był Liam. Z tego co pamiętałam z opowiadań mojej najlepszej przyjaciółki Lindsay, to on był z wszystkich chłopaków najbardziej opiekuńczy, więc pewnie dlatego to on rozdawał prezenty. Co do pozostałych chłopaków nie miałam wątpliwości. Blondyn w zielonym przebraniu skrzata, który swoją drogą idealnie nadawał się do tej roli to oczywiście Niall, a brunet z przyjemnością spełniający prośby fanek to Harry. Właśnie zaczęłam się zastanawiać gdzie pozostała dwójka członków zespołu gdy przede mną jak spod ziemii wyrósł najprzystojniejszy chłopak jakiego w życiu widziałam. Mogłam z całą pewnością stwierdzić, że Zayn Malik na żywo prezentował się jeszcze wspanialej niż w telewizjii czy na zdjęciach. Z resztą wszyscy chłopcy z zespołu wyglądali co najmniej nienagannie, w tym musiałam przyznać Lindsay rację.
-Słodkie małe dziewczynki wraz ze swoimi opiekunkami mają pierwszeństwo. - powiedział do mnie mulat uśmiechając się uroczo i odchylając dla nas fragment taśmy dzielącej "dzieci" od "Mikołaja".
 - O jak miło, dziękujemy bardzo.- uśmiechnęłam się do chłopaka biorąc małą na ręce i przechodzą drugą stronę ogrodzenia, co na pewno spotkało się z nie jednym zazdrosnym spojrzeniem. Emily od razu podbiegła do Mikołaja-Liama, a ja nadal stałam trochę z boku w towarzystwie Zayna.
-Więc co twoja..? - przerwał w połowie chłopak spoglądając na mnie niepewnie.
- Siostrzenica. - wtrąciłam szybko aby mógł kontynuować.
- Siostrzenica chciałaby dostać na święta od naszego wspaniałego, świętego Mikołaja? - dokończył zdanie podchodząc do wielkiego czerwonego worka leżącego obok skrzata-Nialla i wyciągając z tamtąd różne zabawki.
-Myślę, że będzie zadowolona z jakiegokolwiek prezentu. Po prostu chciała zobaczyć Mikołaja. - Spojrzałam na Liama w czerwonej czapce trzymającego moją małą Em na kolanach i uśmiechającego się do niej szeroko.
 - W takim razie myślę, że będzie zadowolona z tego. - uśmiechnął się i wyciągnął z worka największego misia jakiego w życiu widziałam. Sama chętnie bym takiego wzięła.
-Jak to przesłodkie dziecko ma na imię?
- Emily.
- Świetnie. - wziął od Nialla marker i na uchu tego prześlicznego misia napisał "dla Emily" - Nie ukrywam, że twoje imię też chętnie bym poznał.
-Emma. Emma Dawson. - przedstawiłam się w odpowiedzi na jego słowa.
 - Zayn. Zayn Malik. - również się przedstawił nawiązując trochę do Bonda na co się roześmiałam.
-Coś jakby kojarzę. - powiedziałam przez śmiech.
 -Irlandzki skrzacie Mikołaja! - zwrócił się poważnie do Nialla. - To jest prezent dla tej uroczej młodej damy Emily. Proszę dostarczyć go do świętego Mikołaja. To misja wagi państwowej! - powiedział Zayn podając misia blondynowi.
-Tak, sir! - odpowiedział blondyn salutując śmiesznie i odchodząc w stronę Liama.
- Więc co wy tutaj tak konkretnie robicie? -
Akcja charytatywna... Można tak powiedzieć. Po prostu chcemy żeby jak najwięcej dzieci poznało świętego Mikołaja i dostało od niego jakiś fajny prezent. Żeby były szczęśliwe. - wzruszył ramionami odpowiadając mi ale wyglądał jakby było to dla niego cholernie ważne.
 -To wspaniałe. Myślę, że będą szczęśliwe. Emily na pewno. - uśmiechnęłam się lekko.
- W sumie możesz do nas dołączyć. Mogę zorganizować ci jakąś fajną czapeczkę i będziesz naszą panią Mikołajową. Poznasz resztę chłopaków a potem w nagrodę może pójdziemy na pizze albo do kina. Obiecuję ci, że z nami będziesz się świetnie bawić. - mówił szybko coraz szerzej się uśmiechając.
- W to nie wątpię. - roześmiałam się i zaczęłam rozwaźać jego propozycję. To byłoby fajne doświadczenie.
-No więc? - zapytał z nadzieją.
- Zobaczę, może jak już Jessie, moja siostra odbierze ode mnie Emily.
- Będzie super mówię ci. Poza tym chyba nie odmówisz poznania całego One Direction? - zapytał poruszając śmiesznie brwiami.
- Nie no, musiałabym być idiotką żeby nie przystać na taką propozycję. - odpowiedziałam śmiejąc się z niego. Nagle zaraz przy nas pojawił się ostatni członek zespołu.
- Siema! - przybił piątkę z Zaynem, a mi podał rękę mówiąc - Louis Tommo Tomlinson, najprzystojniejszy, najzabawniejszy i zdecydowanie najbardziej utalentowany członek legendarnego zespołu One Direction. - przedstawił się nie żałując sobie komplementów i śmiesznie akcentując nazwę zespołu.
-Emma, Em Dawson, nic nie warta, przeciętna, dziewiętnastoletnia dziewczyna, która po prostu przyszła ze swoją siostrzenicą do Mikołaja, którym niestety okazał się być Liam Payne i teraz nagle poznaje cały ten legendarny zespół.- odpowiedziałam mu na co obu chłopców zaśmiało się. Wtedy podbiegła do nas Emily ze swoim ogromnym misiem i przytuliła się do mojej nogi. Zbiorowe "ooh" wyrwało się z ust chłopaków.
 - Popatrz jakiego supelowego misia dostałam!
- Ładny ci prezent wybrałem? - Zayn kucnął przy niej i uśmiechnął się uroczo. Emily trochę się zawstydziła i schowała się za moimi nogami ale po chwili odpowiedziała.
- Tak, jest ładny... Jak się nazywasz? - zapytała nieśmiało.
 -Zayn. - odpowiedział po prostu chłopak i uśmiechnął się do niej. Po chwili usłyszałam "talk dirty" i odebrałm swój telefon. Ustaliłam z Jes, że przyjdą po małą do Mikołaja, a oni już po chwili się pojawili.
- Mikołaj był dla niej bardzo chojny. - powiedziałam z uśmiechem idąc razem z Emily w stronę Jessie i Tom'a.
-No właśnie widzimy. - odezwał się Tom podnosząc swoją córeczkę z misiem na ręce.
 - Wracasz z nami? - zapytała mnie siostra, a ja obejrzałam do tyłu na obserwującego mnie bacznie Zayna.
 -Nie, chyba zostane.
- Ok, rozumiem. - powiedziała Jes uśmiechając się znacząco. Następnie całe popołudnie spędziłam na rozdawaniu maluszkom prezentów i wygłupach z wszystkimi chłopakami, których zdążyłam już poznać. Byłam w szoku, że żadne fanki nie próbują się tam dostać, ale wszystko się wyjaśniło gdy Zayn przedstawił mi ich ochroniarza Baldy'ego. On pilnował porządku tam, a jego postura chyba sama odstraszała dziewczyny czemu wcale się nie dziwiłam.
Dopiero po pewnym czasie zorientowałam się co ja właściwie robię. Właśnie świetnie się bawiłam w towarzystwie chłopaków z 1D. Przecież to jest niemożliwe.  Linds mi nie uwierzy. W sumie jakoś mi to nie przeszkadzało. Ważne było uszczęśliwianie tych wszystkich dzieci. To jak świetną zabawą było to z tymi chłopakami to już inna sprawa. Po rozdaniu wszystkich prezentów,  których swoją drogą była cała masa,  Niall stwierdził, że jest strasznie głodny pomimo, że w trakcie  "mikołajowania" jak to nazwaliśmy cały czas coś wcinał. Tak jak przewidział Zayn, weszliśmy do jednej z pizzerii w galerii, chłopcy od razu zwrócili na siebie uwagę ludzi pomimo, że wszyscy założyli kaptury i okulary słoneczne bo Baldy im kazał. Śmieszyło mnie jak Louis i Harry narzekali ciągle, że nic nie widzą, a Niall marudził, że zaraz umrze z głodu.  Zayn z kolei cały czas nabijał się z przebrania Liama i Nialla, którzy ciągle mieli je na sobie bo tak trudniej było ich rozpoznać. Podeszła do nas kelnerka i przyjrzała się dokładnie każdemu z chłopaków i uśmiechnęła się.
- Dzień dobry. Mam na imię Sophie i będę dziś państwa obsługiwać.  Mam jedno pytanie. Nie chcę przeszkadzać, ale czy mogłabym dostać wasze autografy? - zapytała podając im kartkę i długopis.
-No pewnie, ale liczymy, że szybciej dostaniemy naszą pizze. - odpowiedział Niall jako pierwszy składając podpis na kartce. I wtedy się zaczęło. Do naszego stolika zaczęły po kolei podchodzić różne dziewczyny z tą samą prośbą co Sophie.  Chłopcy zaczęli wzdychać i wywracać oczami, ale to nie odstraszało wścibskich fanek. Po mniej więcej dziesiątym autografie Baldy zdenerwował się na dobre i zaczął krzyczeć po całej pizzerii,  że ludzie w ogóle nie mają wyczucia i że chłopcy nie mogą nawet w spokoju zjeść kolacji. Wszystkie dziewczyny natychmiast zostawiły ich w spokoju, a niektóre były tak wystraszone, że aż zezygnowały z posiłku i wyszły. Współczułam chłopakom. Faktycznie nie mieli ani trochę prywatności. Ja bym tak nie mogła.
-Niestety będziesz się musiała do tego przyzwyczaić.  - powiedział do mnie po cichu Zayn, który siedział koło mnie, jakby czytał w moich myślach.
 -Dlaczego? - zdziwiłam się.
 - Wydaje mi się, że wszyscy cię polubiliśmy, a przynajmniej ja nie mam zamiaru tak łatwo odpuścić tej znajomości.  - powiedział mi na ucho czego tym bardziej nie mogłam zrozumieć.
 - Nie szepta się w towarzystwie! - krzyknął na nas Harry, więc zakończyliśmy naszą  potajemną rozmowę. Po całej tej akcji z autografami wszyscy odczuliśmy ulgę i chłopcy zamówili cztery czy nawet pięć największych pizz. Nie wiem jak oni potrafili aż tyle zjeść ale jakoś im się udało. Gdy wychodziliśmy już z galerii mijaliśmy wielki plakat z kina znajdującego się w tym samym budynku. Zayn zatrzymał się przy nim i stwierdził, że ma ochotę obejrzeć jakiś fajny film.
 - Ja muszę lecieć. Jestem umówiony z Danielle. - odpowiedział Liam.
- Ja widzę się z Eleanor. - zawtórował mu Lou.
- Ja bym w sumie poszedł. Idziemy Niall? - zapytał kumpla Harry.
 - Możemy iść,  spoko. A ty Em? - zapytał mnie.
- Jak nie będę wam przeszkadzać czy coś, to mogę się przejść.  - odparłam po chwili zastanowienia.
- Nawet mnie nie denerwuj. Idziesz z nami i koniec. - powiedział Zayn  i zaczął zastanawiać się nad filmem. Po długotrwałych kłótniach w końcu poszliśmy na "Igrzyska Śmierci: w pierścieniu ognia" bo okazało się, że Harry zna Jeniffer Lawrence.  Film był świetny i chyba dosyć wzruszający ale nie mogłam tego dobrze ocenić gdyż po mojej prawej stronie chłopcy cały czas się wygłupiali. Po filmie wyszliśmy na zewnątrz.  Pożegnałam się i już zmierzałam w kierunku przystanku kiedy Zayn złapał mnie za rękę.
- Nie żartuj. Odwiozę cię. Już jest ciemno.
 - Nie jestem dzieckiem, poradzę sobie Zayn. Pa.
- Nie. Jedziesz ze mną i koniec Emma. Inaczej będę się martwił. - powiedział głosem wręcz nie znoszącym sprzeciwu i spojrzał mi  oczy.
- On ma racje Emma. Wiemy, że nie jesteś dzieckiem, ale tak będzie bezpieczniej.  - Dołączył do dyskusji Harry.
- Boże, no dobra. - zgodziłam się w końcu.
-Wystarczy Zayn skarbie. - zaśmiał się mulat, a ja wywróciłam oczami. Ciągle trzymając się za ręce podążając w stronę jego samochodu.
 - To narka.
-Do zobaczenia.- pożegnali się z nami Harry i Niall. Zayn przytrzymał mi drzwi samochodu abym mogła wsiąść. Po drodze rozmawialiśmy o różnych rzeczach, o filmie i o reszcie chłopaków z zespołu na przemian ze wskazówkami dojazdu do mojego domu. Świetnie się rozumieliśmy. Chłopak zatrzymał się pod moim domem i wyszedł z samochodu pierwszy aby otworzyć mi drzwi. Wysiadłam i zostałam oszołomiona tym jak seksownie wyglądał w ciemnościach. Zarumieniłam się i spóściłam wzrok.
- Lepiej już pójdę.  Jessie będzie się martwić.  - Zayn zbliżył się do mnie.
- Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.  - Szepnął mi na ucho. Czułam jego oddech na mojej szyi. Nie umiałam się skupić. Odsunął się poczym dotknął wargami mojego policzka. - Do widzenia Em.
- Pa. - odpowiedziałam i oddaliłam się w stronę domu.

****

Wsiadłem do samochodu i uśmiechnąłem się na wspomnienie tego jak zawstydzona moim pożegnaniem była Em. Nie wiem co ta dziewczyna w sobie miała, ale strasznie mnie do niej ciągnęło. Była taka słodka kiedy rozdawała dzieciom prezenty, ale równocześnie taka uparta, co było okropne ale też strasznie mi się podobało. Chciałbym ją lepiej poznać i zrobię to. Jeszcze się z nią zobaczę tylko muszę znaleźć jakiś pretekst. Nagle usłyszałem "talk dirty" po swojej prawej  stronie. Kiedy stałem na światłach zobaczyłem na siedzeniu obok białego samsunga. Odblokowałem go i zobaczyłem zdjęcie dziewczyny, która jeszcze  jakieś dziesięć minut temu siedziała w moim aucie obejmującą jakąś blondynkę. Telefon Emmy. No to już mam pretekst do kolejnego spotkania. Uśmiechnąłem się sam do siebie na to szczęśliwe przynajmniej dla mnie zrządzenie losu.


_______________________________________________________________

Jeśli przeczytałeś /łaś zostaw komentarz ;>

1 komentarz:

  1. przeczytałam początek i szczerze... nie wciągnęło mnie.
    http://nelly-and-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już tu jesteś, zostaw komentarz. Będzie mi bardzo miło :)