life isnt a music player

Life isn't a music player where you choose whats being played. It is a radio where you have to enjoy whats being played. ~ Zayn Malik

sobota, 4 stycznia 2014

rozdział 2

Weszłam do domu i opadłam na podłogę opierając się o drzwi. Nie wierzyłam w to co się przed chwilą wydarzyło. W to co się w ogóle dzisiaj wydarzyło. Nie dość, że poznałam osobiście całe One Direction to jeszcze na pożegnanie Zayn Malik pocałował mnie w policzek?! To było co najmniej dziwne. Jakby mi to ktoś powiedział dzisiaj rano powiedziałabym mu żeby zmienił dilera. Co Zayn poza tym powiedział? Do zobaczenia?! Nie wiem jak zamierzał się ze mną skontaktować, a przede wszystkim nie wiem po co. Jezu! Jak Lindsay tylko o tym usłyszy... No właśnie! Lindsay! Gdzie jest mój telefon? Wstałam i przeszukałam wszystkie kieszenie, ale go nie znalazłam. Przecież na pewno miałam go ze sobą.
 Jasna cholera! Musiał mi wypaść z kieszeni w samochodzie. No to już wiem po co kolejny raz spotkam się z Malikiem.
-Emma? Wszystko w porządku? - w przedpokoju pojawił się Tom z Emily na rękach, która ciągle trzymała swojego misia. To jeszcze bardziej przypominało mi o niedawnych wydarzeniach. No zaraz chyba nie wytrzymam!
- Tak, wszystko ok. Chyba pójdę do Lindsay.
-Ale zdajesz sobie sprawę, że jest już dwudziesta pierwsza? - zapytał unosząc ze zdziwienia brwi.
- Serio? No to pewnie zostanę u niej na noc. Pa. - powiedziałam i wyszłam. Bardzo często nocowałyśmy u siebie nawzajem, a rodzice Linds bardzo mnie lubili. Byłyśmy jak siostry więc byłam pewna, że nie bedą mieli z tym problemu.
Spojrzałam na pobliski przestanek, ale zrezygnowałam z komunikacji miejskiej, gdyż stwierdziłam, że spacer na świeżym powietrzu dobrze mi zrobi.
-Nigdy nie zgadniesz co się dzisiaj wydarzyło! - powiedziałam rozemocjonowana przytulając przyjaciółkę na powitanie. - Mogę u ciebie zostać?
 -Ymm... No jasne tylko na razie Gabe tutaj jest. Czemu nie zadzwoniłaś? Nie zapraszałabym go dzisiaj. - Skrzywiła się trochę. Gabe to jej chłopak, ale też mój przyjaciel więc jego obecność mi nie przeszkadzała, a wręcz cieszyłabym się z tego gdybym nie miała zamiaru całą noc opowiadać jego dziewczynie o One Direction.
 - No więc zacznijmy od tego, że nie miałam jak do ciebie zadzwonić, ponieważ teraz mój telefon jest w posiadaniu niejakiego Zayna Malika. - gdy tylko zobaczyłam jej minę zaczęłam śmiać się jak szalona. Linds zawsze potrafiła poprawić mi chumor, nawet nieświadomie. Mój śmiech aż sprowadził na korytarz jej rodziców i Gabe'a, z którymi się przywitałam.
Moją przyjaciółkę widocznie aż zatkało, gdyż nie mogła wydusić z siebie słowa. Najwyraźniej jej dawny directionizm nadal trochę wdawał się we znaki. Jak to dzisiaj powiedział któryś z chłopaków? " Nie ma lekarstwa na One Direction Infection." Znowu się zaśmiałam, tym razem na to wspomnienie. Nagle jakoś bardzo poprawił mi się chumor. Chyba za bardzo się dotleniłam tym spacerem.
-TEN ZAYN MALIK?! - wykrzyknęła w końcu Lindsay.
- Tak, dokładnie ten sam. - uśmiechnęłam się do niej szeroko.
- Żartujesz? Opowiadaj! - powiedziała i zabrała mnie do swojego pokoju.
Opowiedziałam jej wszystko od początku do końca. Gabe na początku siedział z nami, ale kiedy Lindsay zaczęła wypytywać o dokładny ubiór każdego z chłopaków i zmuszać mnie abym przypomniała sobie każde ich słowo dyskretnie zwinął się do domu. Kiedy już wszystko dokładnie jej opowiedziałam wyciągnęła swój telefon i wybrała mój numer.
 - Trzymaj.
-Nie! No chyba oszalałaś! Nie będę z nim rozmawiać!
-Chyba chcesz odzyskać swój telefon prawda? Poza tym przynajmniej pozna moje imię. - uśmiechnęła się szeroko i wcisnęła mi telefon w rękę, przyłożyłam go do ucha. Po kolejnych dwóch sygnałach ktoś odebrał.
-Halo? - usłyszałam ten seksowny głos Zayna. Moja przyjaciółka ciągle błagała żebym dała na głośnomówiący i tak też zrobiłam.
- Zayn? Wydaje mi się, że masz mój telefon. - powiedziałam niepewnie, choć przez telefon i tak nie był tak onieśmielający jak na żywo.
-Tak, też mi się tak wydaje, inaczej bym teraz z tobą nie rozmawiał Em.- zaśmiał się.
-No tak, czy masz może zamiar mi go zwrócić? -zapytałam ciągle patrząc na Linds.
-No nie wiem, chyba będę musiał się nad tym jeszcze zastanowić.
-Malik normalnie sobie grabisz u mnie. - powiedziałam przez śmiech.
-Być może, ale chciałbym zauważyć, że to ty zostawiłaś telefon w moim samochodzie, a przynajmniej dzięki temu bedziesz miała mój numer skarbie. - powiedział i ja już wiedziałam, że właśnie uśmiecha się bezczelnie.
-Och, cóż za zaszczyt panie Malik! - rzuciłam posłusznie.
 -Drażnisz się ze mną Em? - zapytał a ja uśmiechnęłam się nie mogąc zaprzeczyć.
- Być może. Zayn, kiedy dostanę swój telefon?
- Jeśli będziesz grzeczna to podrzucę ci go jutro.
- Ok, dzięki.
-Nie ma za co. Mówiłem, że jeszcze się zobaczymy.
- Tak mówiłeś, więc do jutra Zayn.
-Do jutra Em. - zakończyłam rozmowę i uśmiechnęłam się pod nosem kiedy Lindsay zaczęła skakać po łóżku ciesząc się, że już jutro spotkam się z Zaynem Malikiem. W sumie ja sama się cieszyłam. Nagle dziewczyna usiadła zmartwiona na łóżku.
 -Emma, przecież ty idziesz jutro do cukierni. - skrzywiłam się uświadamiając sobie, że to prawda.
- Może podrzuci mi go później do domu. A jak nie to będę go ścigać dopóki nie dostanę z powrotem swojej komórki. - obie uśmiechnęłyśmy się na te słowa. Położyłyśmy się obie na jej dużym łóżku i gadałyśmy do samego rana. Kiedy rano zeszłyśmy do kuchni na śniadanie z przerażeniem stwierdziłam, że jest już w pół do dziewiątej, więc za pół godziny muszę być w pracy. Wzięłam prysznic, związałam swoje długie brązowo-czerwone włosy w wysoki kucyk, pożyczyłam od Lindsay jakieś ciuchy (strasznie się cieszę, że nosimy prawie ten sam rozmiar) i poszłam na autobus. Dzień w cukierni mijał spokojnie. Koło dziesiątej jak codziennie przyszła pani Watson i trochę pogawędziłyśmy. Zawsze miło mi się z nią rozmawiało. Dopiero po południu przychodziło więcej osób. Właśnie chowałam zarobione przed chwilą pieniądze do kasy.
-Co może mi pani polecić, panno Dawson? - podniosłam głowę zaciekawiona, tym, który z klientów zna moje nazwisko. Ujrzałam pieknego wysokiego mulata w kapturze na głowie uśmiechającego się nonszalancko. Mogłam się tego spodziewać.
-Oh, panie Malik, myślę, że dla pana dzisiejsza specjalność zakładu. Chyba, że skusi się pan na jakąś niespodzienkę? - odpowiedziałam uśmiechając się do niego.
-Tak, z checią węzmę niespodziankę, niech pani coś dla mnie wybierze panno Dawson.
-W takim razie płaci pan 6 funtów.
-I nie będzie żadnej zniżki? Nawet dla mnie? - zapytał i uśmiechnął się w taki sposób, że aż zaparło mi dech i naprawdę trudno było mu odmówić.
 - Chyba raczej nie przewidujemy żadnych zniżek panie Malik. - powiedziałam spokojnie.  Nagle nachylił się nad ladą w moją stronę.
- Cholernie podoba mi się jak mówisz do mnie po nazwisku. - szepnął mi do ucha, a jego głos obniżył się przy tych słowach. Położył na ladzie 20 funtów i powiedział - Reszty nie trzeba, ale mam nadzieję, że mogę liczyć chociaż na jakiś spacer popołudniu.
-Myślisz, że mnie w ten sposób przekupisz? - powiedziałam wkurzona. Wolałam już nie zwracać się do niego po nazwisku, szczególnie,  że jeszcze nie doszłam do siebie po jego wcześniejszych słowach.
- Nie, myślę, że sama z chęcią przystaniesz na moją propozycję. - był taki bezczelny. Co on sobie myślał? Że może wszystko  bo ma kasę?! Nie nawidzę czegoś takiego. - Będę zaszczycony. Proszę cię, bardzo mi na tym zależy. - powiedział łagodnie i spojrzał mi w oczy. Spojrzałam w te jego piękne ciemne, czekoladowe tęczówki i już sama nie wiedziałam co myśleć.
 -Ok, ale trochę sobie poczekasz kończę dopiero o 17.
- Zaczekam ile będzie trzeba. - uśmiechnął się uroczo. Wziął swoje zamówienie i usiadł przy jednym ze stolików. Uprzykszał mi życie do końca zmiany obserwując mnie ciągle przez co nie mogłam się skupić. W pewnym momencie gdy nie było klientów usiadłam na przeciwko niego i zapytałam.
-Mogę dostać swój telefon? Bo wydaje mi się,  że głownie po to tutaj przyszedłeś.
-Oj nie, powiedziałem, że dostaniesz telefon jak będziesz grzeczna, a na razie się zbytnio nie wykazałaś. Bedziesz miała do tego okazję po południu. Poza tym przyszedłbym tutaj nawet gdybym nie miał twojego telefonu. Emma, powiedziałem do zobaczenia jeszcze zanim go znalazłem, a ja nie rzucam słów na wiatr. - wkurzona wstałam od stołu i wróciłam za ladę. Co on sobie myślał!?
Moja praca wreszcie dobiegła końca, ale to wcale nie oznaczało końca zajęć na dzisiaj. Podeszłam do Zayna, a on wziął mnie za rękę i wyprowadził z cukierni. Po zamknięciu drzwi na klucz skierowaliśmy się w stronę pobliskiego parku.
-Koniecznie musisz mieć ten kaptur i okulary na twarzy? - zapytałam chłopaka idącego koło mnie, którego praktycznie w ogóle nie widziałam.
 - A co? Chciałabyś popatrzeć? - zaśmiał się, ale ja już nie miałam do niego siły.
 - Nie, po prostu chciałabym wiedzieć z kim w ogóle rozmawiam. - przewróciłam oczami.
 - Muszę. Jak mnie ktoś pozna to, to nie będzie przyjemny spacer. - skrzywił się.
 -Aż tak źle?- zaciekawiłam się.
 -Nie, nie zrozum mnie źle. Uwielbiam to wszystko. Zespół, koncerty, fani, to wszystko jest świetne, ale chciałbym też czasem mieć choć trochę prywatności. Móc wyjść gdzieś, spotkać się z kimś bez robienia sobie zdjęć z fankami i dawania autografów. Choć fani są wspaniali, bez nich w ogóle byśmy nie istnieli. Nie wiem co by się wtedy ze mną działo. - spojrzał na mnie ale ja i tak nie widziałam jego wyrazu twarzy.
- Rozumiem cię. No ale weź, ten park nie jest zbytnio zaludniony, a ja obiecuję, że nie zadzwonię do żadnego londyńskiego pisma żeby nasłali na ciebie paparazzi. Poza tym jak coś umiem szybko biegać. - uśmiechnęłam się i ściągnąłam kaptur z głowy chłopaka a jego okulary włożyłam do kieszeni kurtki.- No, tak lepiej.
-No niech ci będzie... Może nie wszędzie znajdują się nasze fanki. - zaśmiał się cicho. Szliśmy przez chwilę w ciszy, ale żadnemu z nas nie zdawało sie to przeszkadzać. Nagle Zayn wypalił z pytaniem, na które nie byłam ani trochę przygotowana.
-Dlaczego mieszkasz z siostrą i jej rodziną? - nie wiedziałam co mam na to odpowiedzieć, a raczej nie wiedziałam czy powiedzieć mu prawdę.
-Wyniosłam się od rodziców jakies dwa lata temu.. - zaczęłam powoli. - Na nic mi nie pozwalali. Cały czas mnie ograniczali, a nienawidze tego z całego serca. Nie mogłam mieć tego chłopaka ani tych przyjaciół, którzy im nie pasowali. Nie mogłam nigdzie wychodzić, a gdy tylko coś źle zrobiłam przejmowali się tylko tym co sobie sąsiedzi pomyślą. Poza tym tata chciał abym kontynuowała tradycję rodzinną, żeby m poszła na medycynę i została najlepiej światowej sławy lekarzem. Zrobił już to Jessie, ale ona poniekąd sama tego chciała, zależało jej też na uznaniu rodziców. Zawsze taka była. Ale mnie to zupełnie nie interesowało. Kiedy oznajmiłam im, że w przyszłości nie chcę się zajmować medycyną oni stwierdzili, że za inne studia mi nie zapłacą. Wtedy już nie wytrzymałam tego wszystkiego. Chciałam się wydostać z tej klatki zwanej moim domem. Tej samej nocy zabrałam swoje rzeczy i zabrałam rodzicom wszystkie pieniądze jakie mieli w portfelach i po prostu wyszłam. Nie miałam gdzie iść. Pierwsze noce spędzałam u swoich najbliższych koleżanek i u swojego ówczesnego chłopaka, ale tam po jakimś czasie rodzice mogli mnie znaleźć. Zablokowali mój telefon, więc nawet nie miałam jak zadzwonić do Jessie. Pewnego dnia po prostu pożegnałam się ze wszystkimi, na których mi zależało i wsiadłam w pociąg do Londynu. Moja siostra nie była zbyt zadowolona z mojej wizyty i dobrze ją rozumiałam. Ledwo sama założyła własną rodzinę, miała męża, swój dom i była w drugiej już ciąży, a tu nagle zwalam się jej na głowę ja, chociaż ona również chciała odciąć się od nas, od wszystkich tych wspomnień. To dlatego przeprowadziła się tak daleko. Na szczęście jej mąż, Tom wstawił się za mną i ona sama też zrozumiała moją sytuację. Przyjęli mnie do siebie i od jakichś dwoch lat mieszkam tutaj. Nie wiem co by się ze mną działo gdyby mnie nie przyjęli. Będę im za to wdzięczna do końca życia. Nie chcę im już zawracać głowy, więc po skonczeniu szkoły poszłam do tej pracy żeby zarobić na wynajęcie mieszkania i na studia. To wszystko. - Właściwie sama nie wiedziałam czemu mu to wszystko powiedziałam. Po prostu czułam taką potrzebę. Nie mogłam się też pozbyć wrażenia, że Zayn również kiedyś odwdzięczy mi się podobną historią.
 Mulat cały czas patrzył na mnie z zainteresowaniem na twarzy. Widać było, że dręczy go jeszcze wiele pytań. Nie mogłam patrzeć jak się męczył.
-Pytaj o co chcesz . I tak powiedzialam ci już wszystko co miało znaczenie. - uśmiechnął się do mnie i zadał pierwsze pytanie.
-Gdzie mieszkałaś wcześniej?
 -Manchester. - odpowiedziałam krótko.
-Bardzo zależało ci na tamtym chłopaku? -zdziwiło mnie jego kolejne pytanie ale odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
 -W sumie to nie. Podobał mi się, ale traktowałam go głównie jak przyjaciela. Byłam z nim dlatego, że był jedynym chłopakiem, którego moi rodzice zaakceptowali. Ale to nie tak, że go wykorzystałam, zależało mi na nim. W tamtym okresie potrzebowałam kogoś bliskiego, do kogo mogłabym się przytulić, a Chris zawsze był przy mnie. Po prostu jak patrzę na to z perspektywy czasu to wiem, że to nie była miłość. - nie wiem co mi odwaliło, że nagle szczerze sama z siebie zwierzałam się temu słodkiemu, lecz aroganckiemu brytyjskiemu gwiazdorowi.
-A kochałaś kogoś kiedykolwiek? - zmarszczył brwi. Zamilkłam na chwilę i spochmurniałam nie chcąc odpowiadać na jego pytanie. -Nie musisz mi odpowiadać jeśli nie chcesz. - powiedział szybko widzac moją reakcję na to pytanie. Nie miałam najmniejszej ochoty o yym gadać. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością.
 - A ty? - zapytałam skoro już rozmawialiśmy na takie tematy.
 -Myślę, że miałem podobnie jak ty.- odpowiedział przebiegle i zaśmiał się.  - Tęsknisz za Manchesterem?
 - Tęsknię za niektórymi ludźmi, no i jakby nie było przeżyłam tam też wiele wspaniałych chwil, ale nigdy w życiu nie mogłabym tam wrócić. - uśmiechnęłam się smutno, a on zadał ostatnie pytanie na remat mojej przeszłości.
-Rodzice nie próbowali się z tobą kontaktować?
-Nie. Zupełnie ich to nie obeszło. Nie ważne gdzie bym teraz była i co robiła, dla nich jestem już od dawna nikim bo się im w ogóle sprzeciwiłam. Nawet Jessie nie pytali czy u niej jestem i dobrze, że tego nie zrobili. Gdyby się dowiedzieli pewnie zerwaliby też kontakt ze swoją starszą posłuszną córką i wnukami. Nadal nie wiedzą gdzie jestem i czy w ogóle żyję. - odwrociłam wzrok kiedy łzy same zaczęły cisnąć mi się do oczu. Nie było mi łatwo o tym wszystkim opowiadać. Zayn pogładził mnie po policzku i przesunął moją twarz w jego stronę.
-Myślę, że już mi wystarczy tych opowieści. Cieszę się, że mi to wszystko opowiedziałaś. Chodźmy zobaczyć się z chłopakami. Poznasz Danielle i Eleanor. - uśmiechnął się do mnie szeroko i poprowadził w stronę swojego samochodu.

________________________________________________
Troszkę długi wyszedł i chyba mi nie wyszedł, ale i tak proszę,  jeśli przeczytałeś/łaś, zostaw jakiś komentarz, żebym wiedziała,  że ktoś to wgl czyta xdd

1 komentarz:

  1. Fajnie się zapowiada ale możesz pisać krótsze rozdziały z małą ilością akcji lub długie (jak ten) tylko aby jej było więcej :) Mam nadzieję, że na tt odpiszesz mi co sądzisz o mojej opinii xx @Elissabetthh

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już tu jesteś, zostaw komentarz. Będzie mi bardzo miło :)