life isnt a music player

Life isn't a music player where you choose whats being played. It is a radio where you have to enjoy whats being played. ~ Zayn Malik

niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 9

Nie chciałam wracać do domu. Ciągle nie byłam gotowa. Bałam się nie tego, że rodzice mogli jeszcze nie wyjechać, choć to nie byłoby przyjemne spotkanie. Bardziej bałam się reakcji Jessie i Toma. Przecież Emily i Darren na pewno  byli przerażeni całą tą sytuacją i bałam się,  że tak może już zostać. Poza tym pomimo, że przy Zaynie udało mi się uspokoić nie chciałam tak szybko wracać do przykrych wspomnień. Mogłabym się znowu rozkleić i kto by mnie wtedy posklejał z powrotem jeśli jego nie byłoby przy mnie.
Właśnie jechaliśmy do jego domu, do którego drogę za niedługo będę chyba znać na pamięć. Wcześniej zatrzymaliśmy się na poczcie abym mogła odebrać dla niego świąteczny prezent. Dojechaliśmy na miejsce i weszliśmy do jego domu. Chłopak dał mi swoją koszulkę na przebranie i stare leginsy jednej ze swoich sióstr, które musiała tu kiedyś zostawić. Wszystkie swoje rzeczy zostawiłam w domu, więc byłam skazana na taki strój. W końcu zdecydowałam wręczyć Zaynowi prezent.
-Wesołych Świąt! - powiedziałam starając się być wesoła. Nie chciałam już myśleć o mojej sytuacji rodzinnej. -Myślę, że powinniśmy to przetestować. - uśmiechnęłam się szeroko. Chłopak otworzył pudełko i oczy aż mu się zaświeciły kiedy zobaczył jego zawartość. Otrzymał ode mnie zestaw najlepszych farb do graffitti jakie tylko udało mi się znaleźć. Wiedziałam, że sam miał już pełno innych farb, ale chciałam, żeby miał je ode mnie, poza tym nie wiedziałam czy ma ich odpowiednią ilość na coś, co szykowałam dla niego na urodziny.
-Tak musimy je przetestować. - uśmiechnął się i pociągnął mnie za sobą na górę. Wszedł do pokoju w którym znajdowały się wszystkie jego projekty. Od razu zabrał się do pracy wybierając najpierw kolor zielony. -Są świetne - powiedział z zadowoleniem.
 -Tylko nie zużyj wszystkich naraz, jeszcze muszą starczyć ci na coś specjalnego -powiedziałam tajemniczo.
-Mam się bać?  - zapytał zaciekawiony, a ja pokiwałam głową. - Chcesz spróbować? - zapytał mnie wyciągając w moją stronę puszkę.
 -Ja nie umiem - powiedziałam stanowczo.
-Możesz się nauczyć - odpowiedział i pokazał mi w miarę prosty wzór. - Pokażę ci. - Zaczął wszystko po kolei dokładnie mi opisywać i pokazywać. W końcu wręczył mi puszkę i stwierdził, że teraz ja.
 -Zniszczę ci ścianę.
 -Mam jeszcze sporo pokoi - powiedział z tym swoim pięknym chłopięcym uśmiechem. Zauroczona tym widokiem po prostu odebrałam od niego jedną puszkę. Starałam się robić wszystko tak jak mi pokazał, ale czułam, że nie idzie mi to najlepiej. W porównaniu z jego graffitti moje było niczym. Dobrze, że on je dobrze zaczął bo nic by z tego nie było. Zayn ciągle uważnie mi się przyglądał co jeszcze bardziej mnie dekoncentrowało.
 -Jak na pierwszy raz nieźle ci idzie, ale mam jeszcze ciekawsze zadanie. Pokażę ci - powiedział i przyciągnął mnie do siebie po czym mocno przycisnął do ściany. Nasze twarze znajdowały się w odległości zaledwie kilku centymetrów od siebie.  -Nie ruszaj się - wyszeptał do mojego ucha niskim głosem,  a ja praktycznie przestałam oddychać. Jak on to robił?! Po chwili po prostu odsunął się ode mnie i zapytał mnie o kolor.
-Czerwony - odpowiedziałam ciągle z lekkim trudem zabierając oddech. Zayn wziął odpowiednią farbę i przesunął się w moją stronę. Trzymał spray w pewnej odległości od mojego boku. -Zniszczysz sobie koszulkę - powiedziałam nagle odzyskując trzeźwość myślenia.
-Trudno. Chcę mieć cię na ścianie na przyszłość. - powiedział i zaczął powoli obkrążać farbą kontury mojego ciała. Farba przyjemnie drażniła moją skórę. Starałam się cały czas wstrzymywać oddech skrępowana jego ruchami. W końcu dotarł z puszką do mojej głowy. -Zasłoń twarz koszulką - powiedział i po chwili wykonałam jego polecenie. -Śmiesznie wyglądasz - powiedział i zaśmiał się ze mnie i kontynuował swoją pracę. Gdy skończył ściągnął moją koszulkę w dół i oparł dłonie po obu stronach mojej głowy. Uśmiechając się powoli zbliżał się do mnie. Jak dla mnie zbyt powoli. No dalej, pocałuj mnie wreszcie!
Zamknęłam oczy gdy rozległ się dzwonek jego telefonu. Obiecuję,  że kiedyś to ja rozwale mu tą pieprzoną komórkę. Może wtedy będziemy mieli trochę spokoju. Przeklnął pod nosem dokładnie jak zrobił, gdy ostatnio znajdowaliśmy się w podobnej sytuacji,  nawet w tym samym pokoju. Gdy Zayn skończył rozmowę odsunął mnie od ściany. Podziwialiśmy jego dzieło, które prezentowało się naprawdę dobrze. Wyglądało bardzo ciekawie. Uśmiechnąłem się bo bardzo mi się podobało, nawet pomimo tego, że to ja znajdowałam się na ścianie.
-Teraz twoja kolej - powiedział chłopak z uśmiechem, a ja otwarłam szerzej oczy ze zdumienia i zaczerwieniłam się
 -Serio?
-Jak najbardziej- wyszczerzył się i ustawił się zaraz koło mojego czerwonego śladu.
 -Nie wydaje mi się, żeby to był dobry po...
 -Weź ten granatowy -przerwał mi chłopak, a ja z ciężkim westchnieniem zrobiłam to. Serce biło mi jak szalone kiedy zbliżyłam się do niego z farbą w ręce. Cały czas pięknie się do mnie uśmiechał co trochę mnie uspokoiło.  Już po chwili  opanowałam się i starałam skupić się tylko na swoim zadaniu. Kiedy skończyłam zsunęłam jego koszulkę na dół tak jak on to zrobił wcześniej z moją. Uśmiechnęłam się i przybliżyłam do niego. Po chwili jednak odsunęłam się drażniąc się z nim. Chłopak jednak nie pozwolił mi na coś takiego. Momentalnie zmienił naszą pozycję tak, że to znowu ja byłam przyciśnięta do ściany. Niestety ten pokój chyba miał na sobie jakąś klątwę. Tym razem usłyszeliśmy jak ktoś trzaska drzwiami jego domu i od razu wbiega po schodach na górę.
-Zayn! Masz kurwa wyłączony telefon. Ja nie jadę jutro na koncert,  muszę jechać do rodziców El. Znajdź kogoś na ten bilet.- powiedział od razu Louis spotykając się z nami na korytarzu. -Co wy tu w ogóle odpierdalacie? - zapytał kiedy zauważył, że oboje jesteśmy cali w farbach.
 -Kurwa Tommo... Mam już was wszystkich dość - powiedział zrezygnowany chłopak.

 ***

Lekko się zdziwiłem kiedy wchodząc do domu Zayna zastałem jego wraz z Emmą całych uwalonych farbą, ale wolałem nie wnikać co się tam działo, szczególnie, że mój kumpel był strasznie wkurwiony. Na szczęście dziewczyna po chwili poszła się przebrać, więc mogliśmy spokojnie porozmawiać
 -Malik co jest? - zapytałem.
-Kurwa cały czas nam ktoś przeszkadza. Ja pierdole wy to naprawdę macie wyczucie czasu. Dlatego wyłączyłem telefon. - burknął dopiero po chwili mocno wkurzony chodząc po całym pokoju.
-Ha! Wiedziałem, że to nie tylko przyjaźń! - wykrzyknąłem, wiedziałem to od samego początku.
-No, właśnie na razie kurwa tak. -odpowiedział mi niezadowolony chłopak.
 -Spokojnie stary. Jeszcze będzie odpowiedni moment. Masz czas, nie dasz sobie tak po prostu z nia spokoju jak z innymi. Zależy ci na niej. Wszyscy widzimy jak na nią patrzysz. - uśmiechnąłem się.
-Jak?
-Jakby była najważniejsza na świecie. Tak jak Li patrzy na Dani. - powiedziałem szczerze. Cieszyłem się z tego. Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby Zayn darzył jakąś dziewczynę takim uczuciem.
 -I tak jak ty patrzysz na El, tylko ty patrzysz nią jeszcze tak jakby była jedyną dziewczyną na Ziemii Lou. Po co jedziesz do jej rodziców?  - wiedziałem, że w końcu o to zapyta.
 -Jadę tam bo ją kocham stary. To niespodzianka. - powiedziałem poważnie, a Zayn uśmiechnął się wreszcie.
-Kiedy to się stało?  Kiedy się zorientowaleś, że ją kochasz? - zapytał mnie ciągle szeroko się uśmiechając.
-Sam nie wiem.  Po prostu pewnego dnia patrząc na nią zdałem sobie sprawę,  że nie mogę już bez niej żyć. Po prostu to poczułem.

1 komentarz:

  1. Swietny rozdział naprawde fantastyczne. Jestem ciekawa co dalej sie potoczy. Duuzo weny no i powodzenia. Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już tu jesteś, zostaw komentarz. Będzie mi bardzo miło :)